-
-
…I zacznie nowe życie - u boku ukochanego męża. Jak rodzina powita kolejną "Mostowiaczkę"?
-
-
Juniorzy namalują wielki transparent, Barbara przygotuje pyszną ucztę - i gdy Marek przywiezie ukochaną do domu, zacznie się prawdziwe święto!
- Wiwat młoda para!
- Sto lat, kochani!
- Hura, mamo, ale fajnie, że już jesteście!
-
-
- Witamy chlebem i solą, i życzymy, aby nigdy Wam tego chleba w życiu nie brakowało! Wszystkiego dobrego, moje dzieci…
Barbara, z ciepłym uśmiechem, poczęstuje młodych domowym chlebem - jak nakazuje tradycja. A Lucjan mocno synową przytuli:
- Dobrze, że do nas wróciłaś…
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, tato!
-
-
Do rodzinnej fety przyłączy się też Kisielowa:
- Stop! Nie zaczynajcie beze mnie! (…) Jak dobrze, że lepiej się czujesz, Ewuniu… Ludzie to różnie mówili, ale ja zawsze wierzyłam, że wam się uda! Zaraz wracam do sklepu, ale najpierw jeszcze raz: najlepszego! Hip, hip, hura!!!
-
-
Aż w końcu Marek chwyci żonę na ręce - i przeniesie przez próg jej nowego domu… Co rodzina nagrodzi oklaskami!
- A co, tradycja w narodzie rzecz święta! Brawo, synu!
-
-
Tego samego dnia Mostowiaków odwiedzi także Anna. I od razu zajrzy do przyjaciółki…
- To zamieszanie jest chyba dość męczące?
- Jestem wykończona… Ale bardzo, bardzo szczęśliwa!
- Bardzo się o ciebie martwiłam… I z całych sił ci kibicowałam.
- Wiem, dziękuję. Ale wracając do naszej ostatniej rozmowy…
Ewa uśmiechnie się i zawiesi głos…
-
-
A Gruszyńska, rozbawiona, rzuci tylko:
- Niech zgadnę… zmieniłaś zdanie?
- Wszystko wycofuję! Trzymaj się od mojego męża z daleka…
- Załatwione!
-
-
Chwilę później Ewa porozmawia też z Mateuszem. Szczerze i prosto z serca…
- Wiem, że to dla ciebie nowa sytuacja i pewnie jest ci trudno odnaleźć się w tym wszystkim... Ale nic na siłę, nigdzie się nam nie śpieszy. Już kiedyś o tym rozmawialiśmy: mamę ma się tylko jedną... I twoja mama zawsze będzie w twoim sercu. Ja tylko, jeśli się zgodzisz, chciałabym ją… spróbować zastąpić. Najlepiej, jak potrafię. Rozumiesz?