Ma na koncie m.in. role w filmie „Miasto 44” i serialu „Skazane”, a teraz dołączył do obsady „M jak miłość”. Zagra Roberta, nowego policjanta w Lipnicy, który nie może oprzeć się kobiecym wdziękom. Jego bohater będzie miał burzliwy romans z ekspedientką ze sklepu Kisielowej, ale największe wrażenie zrobi na nim Sonia.
Za mundurem panny sznurem?
Tak chcesz mnie podejść (śmiech)? To w głównej mierze zależy od
scenarzystów. Dopiero zaczynam przygodę z „M jak miłość”, zobaczymy w
jakim kierunku rozwinie się mój bohater i jego wątek, ale faktycznie
można powiedzieć, że jest miłośnikiem kobiecych wdzięków. To punkt
wyjścia.
Która z bohaterek serialu
wpadnie mu w oko?
Weronika (Marta Wiśniewska – przy. aut.), która zostanie nową
pracownicą w sklepie Kisielowej (Małgorzata Rożniatowska - przyp.
aut.). To będzie z kilku powodów burzliwa znajomość. Robert
zainteresuje się również koleżanką z pracy, Sonią (Barbara Wypych –
przyp. aut.), która jest dla niego twardym orzechem do zgryzienia. To
kobieta z silnym kręgosłupem moralnym - jest dobra, empatyczna i ma
zasady. Przyciąga mojego bohatera, bo jest niedostępna i ma zupełnie
inne podejście do życia niż on. Robert to trochę Casanova. W jednej ze
scen powie swojemu wujkowi, którego gra Maciej Damięcki: - wujku, Bóg
każe kochać, więc kocham, a co ja zrobię, że tak miłuję wszystkie
kobiety?
Jaki jeszcze, poza tym,
że jest miłośnikiem kobiecych wdzięków, jest twój bohater?
Oczywiście opieram się na scenariuszach, ale próbuję przemycić w tej
postaci coś od siebie. Chcę, by Robert był trochę łobuzem, zadziorą.
Pewnym siebie facetem z tendencjami do rozrabiania. Mój bohater chwyta
dzień, działa pod wpływem impulsu i nie myśli o tym, do czego
doprowadzą jego zachowania. W jego przypadku egoizm bierze górę nad
empatią. Zachowuje się jak dziecko - chce zabawkę i już! Jedna się
popsuje, odkłada ją na bok, bierze kolejną i załatwione. Scenarzyści,
co mnie bardzo cieszy, myślą w kontekście mojego bohatera także o
wątkach komediowych, które bardzo lubię.
Masz do grania takich
wątków świetne partnerki – Małgorzatę Rożniatowską i Barbarę Wypych.
Zdecydowanie, to świetne aktorki. Mam także sporo scen z Maciejem
Damięckim. Bardzo lubię i cenię w mojej pracy, że cały czas mogę
spotykać nowe osoby. Uczę się od nich i mierzę się z nimi aktorsko
przed kamerą. To dla mnie bezcenne doświadczenia.
Mam zdjęcia do „M jak miłość” od trzech miesięcy. Mimo, że jeszcze nie
widziałem efektów mojej pracy, konsekwentnie realizuję to, co sobie
założyłem, i wierzę, że przeniosę mój zamysł na ekran.
Skupiam się, żeby w każdej scenie oddać charakter Roberta. Ufam
reżyserom, ale staram się być dociekliwy. Jeżeli mam wrażenie, że coś
poszło nie tak, pytam ich, jak było. Albo mnie uspokajają, albo
nagrywamy scenę jeszcze raz, żeby była logiczna i konsekwentna dla
historii mojej postaci. Wolę dostać na planie reprymendę, nawet
publiczną, niż gdy jestem głaskany po głowie. Oczywiście miło jest być
chwalonym, ale lubię jak reżyserzy ode mnie wymagają. Nie chcę
przyzwyczajać się do wygody.
Co jeszcze dzieje się w
twoim życiu zawodowym?
Mam zdjęcia do serialu „Leśniczówka”. To nie jest duża rola, ale
istotna dramaturgicznie. Wątek mojego bohatera jest o tyle istotny, że
bije w głównych bohaterów; trochę namieszam w nowych odcinkach. Ponadto
pracowałem na planie serialu „1983”, który powstał dla stacji Netflix.
Miałeś latem czas, żeby
wypocząć, czy większość słonecznych dni spędziłeś w pracy?
Nie dałem rady wyjechać nigdzie na dłużej, ale to dobrze, bo lubię
pracować. Wyskakiwałem na kilka dni to tu, to tam do znajomych w
różnych zakątkach Polski. Każdy musi ładować baterie i potrzebuje
odpoczynku, bo jeżeli przez długi czas dajemy z siebie dużo w życiu
zawodowym, przegrzewamy się jak procesor. Po odpoczynku łatwiej
działać, wraca finezja i wyostrza się wyobraźnia, co w moim zawodzie
jest podstawą. Muszę mieć swobodę i lekkość, bo wtedy mogę zaoferować
najwięcej.
Wolisz spontaniczne
wyjazdy, czy szczegółowo zaplanowane podróże?
Zazwyczaj wyjeżdżam z dnia na dzień, bo w moim zawodzie trudno nawet o
krótkoterminowe plany. Często niespodziewanie okazuje się, że są
zdjęcia próbne, albo że wcześniej zaczyna się praca na planie; muszę
być gotowy na wszystko.
Bliżej mi do trapera, podróżnika, niż wygodnickiego turysty. Lubię
wypoczywać aktywnie, nigdy nie decyduję się na wyjazdy all inclusive.
Szkoda mi na to czasu. Mam sporo niespełnionych marzeń podróżniczych z
dawnych czasów. Nie realizowałem ich z różnych powodów. Teraz, gdy
poukładałem życie, staram się nadrabiać zaległości. Z moją żoną Gosią
zwiedzamy świat; w najbliższym czasie chcemy polecieć do Włoch.
Rozmawiał: Kuba Zajkowski