Jesteś dla mnie
przykładem aktora, który nie czeka na propozycje, tylko wykorzystuje
możliwości, jakie daje współczesny świat.
Co masz na myśli?
Jesteś aktywny w mediach
społecznościowych, niedawno pozyskiwałeś fundusze na film za
pośrednictwem crowdfundingu i realizujesz się zawodowo na wielu
płaszczyznach.
Nie patrzyłem na to w ten sposób, ale możliwe, że tak jest. Ty widzisz
mnie z zewnątrz, masz inne spojrzenie. Z jednej strony spotykam aktorów
starszych ode mnie, którzy w ogóle nie udzielają się w mediach
społecznościowych, z drugiej – młodych, którzy nimi żyją. Wydaje mi
się, że jestem pomiędzy. Staram się być na bieżąco, ale nie zachłystuję
się tym, co oferuje współczesność. Gdy potrzebowaliśmy zebrać fundusze
na film krótkometrażowy „Anhelli”, po prostu wykorzystałem różne
możliwości, choćby crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe.
Czy uważasz, że obecnie
aktorzy muszą być aktywni na wielu polach, by móc realizować się
zawodowo?
Nie chcę wypowiadać się za wszystkich, bo każdy idzie swoją drogą. Ale
wydaje mi się, że w naszych czasach - by spełniać się zawodowo - musimy
być dobrymi specjalistami od PR, dyplomatami i menedżerami
jednocześnie. Aktorstwo wymaga planowania, analitycznego myślenia i
precyzji. Trzeba mieć pomysł na siebie i na kolejne role. Bardzo nie
lubię bezczynności i czekania. Gdy mam przestój zawodowy, próbuję,
kombinuję, rozmawiam ze znajomymi i szukam różnych możliwości rozwoju.
Być może dzięki temu robię to, o czym zawsze marzyłem – pracuję w wielu
miejscach, gdzie próbuję różnych odcieni aktorstwa. Nigdy nie chciałem
zamykać się w jednej przestrzeni, na przykład w teatrze. Wziąłem więc
udział w show „Twoja twarz brzmi znajomo”, a w tym roku pojawię się w
dwóch musicalach.
Gdzie będą wystawiane?
Oba reżyseruje Krzysztof Jasiński. Premiera pierwszego „Żołnierz
królowej Madagaskaru” odbędzie się w październiku w Teatrze Polskim w
Warszawie To będzie uwspółcześniona wersja przedwojennego wodewilu.
Drugi - „Kabaret” - będzie można oglądać od grudnia na scenie Teatru
Stu w Krakowie. Będę się w nim wcielał w kultową postać Mistrza
Ceremonii i zmierzę się z legendarnymi szlagierami, między innymi
„Money” czy „Willkommen”.
Czekają cię w tym roku jeszcze jakieś wyzwania teatralne?
Mam za sobą premierę „Wiedźm według Szekspira” w Teatrze STU w
Krakowie, która odbyła się 21 stycznia. W marcu rozpoczynam próby do
nowego spektaklu Moniki Strzępki, który po raz pierwszy pokażemy w maju
w Teatrze Polskim, a po drodze w tym samym teatrze odbędzie się
premiera sztuki „Pożar w burdelu. Duchy. Musical spirytystyczny” w
reżyserii Michała Walczaka.
A co z projektami filmowymi?
Mam nadzieję, że będziemy pracowali nad filmem „Anhelii” na podstawie
poematu Juliusza Słowackiego, o którym przed chwilą rozmawialiśmy. To
trudna literatura, teoretycznie nieprzekładalna na język filmowy, ale
reżyserka Basia Szewczyk ma świetny pomysł. Pojawi się wiele
malarskich, statycznych kadrów nawiązujących do twórczości Jacka
Malczewskiego i innych symbolistów oraz odpowiednia, klimatyczna
muzyka. Sama historia jest fantastyczną, wciąż aktualną opowieścią o
polskości.
Na wiosnę czeka mnie również premiera filmu „Dywizjon 303”, w którym
gram Mirosława „Ox” Ferica, asa polskiego lotnictwa myśliwskiego z
okresu Bitwy o Anglię.
Jest jeszcze „M jak miłość”, w którym od dwóch lat wcielasz się w
Jakuba Karskiego. Jak z perspektywy czasu oceniasz tę współpracę?
Fantastycznie! Ta rola to swego rodzaju spełnienie jednego z
chłopięcych marzeń z dzieciństwa. Mój bohater jest funkcjonariuszem
CBŚ, często jest w terenie, prowadzi śledztwa, tropi groźnych
kryminalistów, a gdy jego bliscy i przyjaciele znajdą się w tarapatach,
zawsze stara się im pomagać. Dzięki tej roli zacząłem jeszcze więcej
trenować. Obecnie szlifuję kickboxing i muay thai pod okiem trenera
Krzysztofa Lipowskiego w warszawskim klubie Palestra. Czasami odwiedzam
też trenera Roberta Jocza w Warszawskim Centrum Atletyki, gdzie sparuję
z jego podopiecznym i moim kolegą aktorem – Pawłem Kruczem. Trenuję, bo
chcę być w dobrej formie. Gdy mam na planie sceny walki, nie stresuję
się, bo wiem, jak mam to dobrze robić od strony technicznej.
Co wydarzy się w wątku
twojego bohatera w najbliższych odcinkach?
Niedawno ciążyła na nim duża odpowiedzialność. W jego rękach znalazł
się los Szymka (Stanisław Szczypiński – przyp. aut.) i Ani
(Maria Pawłowska – przyp. aut.), którzy zostali porwani przez bandytów.
Śledztwo miało wiele zwrotów, okazało się, że w sprawę zamieszany jest
brat Andrzejka (Tomasz Oświeciński – przyp. aut.), pojawiły się
komplikacje, ale na szczęście ostatecznie nikomu nic się nie stało.
Niedługo widzowie zobaczą scenę walki, w której mój bohater i Marcin
(Mikołaj Roznerski – przyp. aut.) zmierzą się z kilkoma przeciwnikami.
Ponadto Kuba dostanie awans, ale nie będzie chciał go przyjąć i zacznie
mieć dylematy związane ze swoją pracą. Będzie chciał z niej
zrezygnować, bo zrozumie, że brakuje mu czasu na życie prywatne. To
bardzo interesująca, wielowymiarowa postać, która zmaga się wieloma
problemami.
Jestem pod wrażeniem.
Masz mnóstwo pracy!
Spokojnie da się to wszystko pogodzić. Oczywiście czasami przychodzą
trudne momenty, ale sobie radzę. Ustawiam na rano pięć budzików w
telefonie i któryś zawsze mnie budzi (śmiech). Ten system jeszcze mnie
nigdy nie zawiódł. Na pewno pomaga mi poczucie odpowiedzialności. Może
odziedziczyłem coś po moim dziadku, który był generałem Wojska
Polskiego?
Rozmawiał:
Kuba Zajkowski