TVP.pl Informacje Sport Kultura Rozrywka VOD Serwisy tvp.pl Program telewizyjny

Maja Hirsch - Fuksówka jest super

. Data publikacji: 2016-02-15

Oczywiście mieliśmy "fuksówkę"- przez półtora miesiąca - i świetnie się przy tym bawiliśmy! "Normalni" studenci szkolili nasz zerowy rok tak, żeby za bardzo nie przewróciło nam się w głowie.

Pytanie na rozgrzewkę: skąd tak nietypowe imię, Maja? Czy wiąże się to z jakąś rodzinną tradycją?
Nie, tak właściwie dostałam je przez starszego brata. Mama z Tatą troszeczkę się kłócili, jak mnie nazwać i w końcu dali mi imię "po kalendarzu". Mój brat Dymitr obchodzi imieniny 9 kwietnia. Rodzice sprawdzili, że tego samego dnia są też imieniny Mai i zdecydowali, że będzie w domu para: Dymitr i Maja.
W serialu gra Pani koleżankę Małgosi, Izę. Jak rodzi się ta przyjaźń?
Moim zdaniem Iza po prostu wyczuła pozytywne wibracje, taką dobrą energię od Małgosi. A zaprzyjaźniła się z nią, bo sama jest dość samotna i chyba wciąż szuka kogoś bliskiego.
Czy Pani bohaterka nie jest trochę zbuntowana?
Nie, Iza może wygląda na zbuntowaną, bo ma prawie łysą głowę, ale to tylko pozory. Jest po prostu zdecydowana. Wie czego chce.
A jaka jest Pani?
Zbuntowana! Nie, żartuję... Jestem po prostu normalną, 23-letnią dziewczyną, która powoli wkracza na drogę aktorstwa. Właściwie zawsze chciałam grać. Podobno jako dziecko, gdy tylko zaczęłam mówić, od razu powtarzałam zasłyszane gdzieś wierszyki. Po maturze przygotowałam się co prawda do egzaminów na germanistykę, ale tylko dlatego, że nie wiedziałam, czy dostanę się do szkoły aktorskiej. Czułam, że jeśli nie spróbuję zdać na uczelnię teatralną, to będę tego żałować przez całe życie.
I jak Pani wspomina początek studiów? Była może Pani uczelnianym "kotem"?
Oczywiście mieliśmy "fuksówkę"- przez półtora miesiąca - i świetnie się przy tym bawiliśmy! "Normalni" studenci szkolili nasz zerowy rok tak, żeby za bardzo nie przewróciło nam się w głowie. Musieliśmy mówić do nich per "pan" i "pani", wykonywać różne zadania... Było po prostu super! Dlatego uważam, że na uczelniach fuksówka jest bardzo potrzebna. Chociażby po to, by nowi studenci po zdaniu egzaminów zachowali troszeczkę pokory... Ale oczywiście wszystko musi się odbywać w granicach rozsądku. Z dużym poczuciem humoru i bez "kociarstwa" - nic, co mogłoby się kojarzyć z upadlaniem i upokarzaniem ludzi.
A jak dokładnie wyglądało to "szkolenie" Pani roku?
Byliśmy właściwie na rozkazy starszych kolegów. Oczywiście nie biegaliśmy dla nich do sklepu po wódkę, bo to przecież nie na tym polega, ale robiliśmy za to różne dziwne etiudy. Kiedyś np. cały rok musiał przygotować etiudę "Wiwat pierwszy maj" - i to jak najbardziej abstrakcyjnie. Fuksówka uczyła właśnie takiego, absurdalnego poczucia humoru - i to było super. Poza tym mieliśmy okazję, żeby się bliżej poznać z kolegami.
Skoro jesteśmy przy poczuciu humoru: co Panią ostatnio rozśmieszyło?
Hm... Właśnie coś mi się przypomniało, ale... Nie mogę powiedzieć co!
A co Panią zmartwiło?
To, że inni nie zawsze mogą się śmiać. Że mają problemy, które nie dają im spokoju: brak dachu nad głową, brak środków do życia. Ostatnia powódź. Tak naprawdę, to martwią mnie tylko rzeczy duże. Rozumiem, gdy ktoś tłumaczy, żebym nie przesadzała i nie martwiła się głupotami. Dlatego myślę, że warto się przejmować tylko naprawdę poważnymi sprawami.
Ostatnie pytanie: gdyby miała Pani swoją "wizytówkę" w Internecie, co chciałaby Pani w niej napisać?
Na przykład, że pracuję w Teatrze Dramatycznym w Warszawie i że wszystkich widzów zachęcam, by do niego przychodzili. To znaczy nie żeby przychodzili "na mnie", tylko dlatego, że tam się dzieją fajne rzeczy. Poza tym mam dużo energii, chcę pracować i czekam na propozycje! No i myślę, że nie jestem taka najgorsza...
Rozmawiała: Małgorzata Karnaszewska

Bitwa more
Jan
Paweł