back
Fotodziennik Pawła. Kto się czubi… ten się lubi?
-
-
No, tak… Ola. Oczka niewiniątka, minka skromna - ale humorek to ma, jak pokrzywa. Nie podchodź, bo się sparzysz!
Dzisiaj znowu zrobiła awanturę jakiemuś pacanowi, który próbował ją klepnąć… No, sami się domyślcie, gdzie i w co. Jak się odwróciła i zdzieliła gościa ścierką do kufli… Aż mi się faceta żal zrobiło! Spiekł takiego raka, że kolorkiem w ścianę się wtopił…
-
-
Ta dziewczyna po prostu… doprowadza mnie do szału! A najgorsze, że młoda chyba ma nową "mentorkę".
Ostatnio, gdy wpada Mirka, Olka od razu dosiada się - i słucha grzecznie jak na wykładzie.
-
-
A Mirka kładzie jej do głowy te wszystkie kawałki o "kobiecej sile", wolności i zabawie facetami… Masakra!
Do roboty zacznę chyba w kasku i kamizelce kuloodpornej przychodzić. Choć Mirka - tym swoim "ciętym" dowcipem - to i przez kamizelkę może poharatać.
-
-
Ostatnio było jeszcze gorzej. Zebrały się we trzy - z Kingą. Normalnie: czarownice z Oazy…
I nic, tylko facetów obgadywały! Mało stolik samozapłonu nie dostał. Ostatecznie - też jest płci męskiej...
-
-
I cały wieczór nic, tylko "ploteczki"… Że niby jakaś praca? Zamówienie wypada przyjąć? Piwo do stolika podać? A kto by się tym przejmował, gdy koleżanki czekają!
-
-
No, dobra… Przesadziłem. Odrobinę ;-)
Przyznaję - Ola odwala w klubie kawał dobrej roboty. Szef z początku miał opory. "W co ty żeś Zduński znowu się wpakował?!" - marudził. A teraz? Pozwala małej na wszystko! Wiecie ile ona kufli nam już zbiła? Z takiej ilości szkła, to okna na dwa wieżowce by wyszły…
-
-
Poprzedni rekord należał do Majki. Ta to miała antytalent! Wszystko leciało jej z rąk: kufle, kieliszki, butelki… Tak naprawdę, Olka trochę mi ją przypomina. Ale nie przez to szkło ;-)
Obie mają w oczach smutek. Majka przez pół życia tęskniła za mamą, później straciła tatę…
-
-
A Olce też życie nieźle dokopało. Już na starcie. Nie ma rodziny - jest sama jak palec…
Ja nie umiem sobie tego nawet wyobrazić! Zawsze mogę liczyć na brata. I to w wersji ksero;-) Skubany - wyczuwa, co myślę nawet, gdy jestem na drugim końcu Polski…