Zapraszamy na 696. odcinek "M jak Miłość", a w nim…
- Nigdy jakoś specjalnie nie ganiałem za spódniczkami, nudny ze mnie gość… Szkoła, potem praca… Zakochany byłem może ze dwa razy i za każdym razem… obuchem w łeb! - Kuba naprawdę jest w depresji. - Z Olgą miało być inaczej. Rodzina, dom, kobieta, którą kocham… Wiecie? Bezpieczna przystań na całe pieprzone życie! I tylko o jednym nie pomyślałem. Co się ze mną stanie, jak ten idealny model szlag trafi? Tsunami, kurna…
Majka wymienia z Pawłem porozumiewawcze spojrzenia: trzeba chłopaka zawieźć do domu… Bo bez pomocy, zamiast w łóżku, Ziober może wylądować w rynsztoku.
Razem "transportują" Kubę do jego mieszkania i sypialni. Ale gdy szykują się do wyjścia, zamierają. Detektyw rzuca cicho:
- Nic tylko sobie w łeb strzelić…
Majka od razu ma złe przeczucia.
- Jesteś pewien, że możemy go tak zostawić? - dziewczyna spogląda przestraszona na Zduńskiego. - On się tak… dziwnie zachowywał, mówił takie rzeczy…
- Ja mu się wcale nie dziwię. I wiem, co chłopak teraz czuje.
Paweł jest poważny. Wracają bolesne wspomnienia - z czasów, gdy sam miał złamane serce… I próbował odebrać sobie życie.
- Cholera, może jednak z nim trochę posiedzę!
Gdy Zduński zawraca, Majka próbuje złapać taksówkę. Ale po chwili rezygnuje. Ma złe przeczucia… Zdenerwowana, rusza biegiem do mieszkania Ziobera. Drzwi są uchylone. Przez sekundę, dziewczyna waha się - nie wie, czy powinna wejść do środka. W tym momencie, z mieszkania dobiega huk: wystrzał pistoletu! Po nim zapada cisza…
Stop - więcej nie zdradzimy! Chcecie wiedzieć, jaki będzie finał? Jutro - obecność przed telewizorami obowiązkowa!