Spędzałem tam całe wieczory, łaziłem, poznawałem ludzi, wchodziłem do knajpek… - wspomina aktor w rozmowie z „Dziennikiem”.
- Mówiłem, że wożę węgiel na Grochowie, że jestem czeladnikiem u węglarza. Poznałem wtedy emerytowanego milicjanta, który opowiedział mi niezwykłą historię. W 1947 roku miał dyżur razem z kolegą na Ząbkowskiej. Ta ulica była wtedy brukowana, czyli taka, jaką ja jeszcze pamiętam. Zasnęli na ławce - była ciepła letnia noc. W pewnym momencie milicjant się obudził i zobaczył, że… bruk się rusza! Zbaraniał, myślał, że ma halucynacje. Ale rzeczywiście: bruk się ruszał, bruk szedł ulicą Ząbkowską. Obudził delikatnie kolegę, pokazał mu to zjawisko i szybko się zorientowali, że… to szczury!
To były szczury, które gnieździły się w piwnicach Starówki po Powstaniu Warszawskim. W 1947 r. była deratyzacja i one po prostu przeszły na Pragę, uciekały przed kaźnią, która miała ich tam na Starym Mieście spotkać.
- No, w każdym razie przedziwna historia!... - śmieje się gwiazdor.